Rola Chin rośnie zarówno w kontekście geopolitycznym, jak i ekonomicznym…

Do niedawna Chiny były dla nas synonimem niskiej jakości, wręcz taniego dziadostwa. Obecnie ten kraj, nastawiony na eksport, prześciga europejskie potęgi: Niemcy i Francję oraz USA. Następuje zmiana sił na rynkach światowych. Znaczenie tracą rynki Europy i Ameryki Północnej na rzecz tych na kontynencie azjatyckim i Ameryki Południowej.

Co pana zdaniem jest przyczyną takiej zmiany równowagi sit?

Według mnie wynika ona z różnic kulturowych. Religie jednego boga: judaizm, islam i chrześcijaństwo oparte są na relacjach: bóg – człowiek – natura. Potrzebujemy wyższych celów, które zmotywują nas do pracy. Polaków stymuluje wizyta papieża albo EURO 2012. Wtedy budujemy stadiony i drogi, a i to nie zawsze nam wychodzi. Jeśli natomiast spotyka nas nieszczęście, wznosimy ręce do nieba i użalamy nad sobą. W politeistycznej Azji człowiek uchodzi za część natury, żyje w symbiozie ze środowiskiem. Dlatego, w sytuacjach kryzysowych narody azjatyckie reagują jak mrówki – natychmiast zabierają się do odbudowy zniszczeń. My czekamy na znak z góry, Azjaci stawiają na oddolną inicjatywę. W Chinach mieszkańcy całego miasteczka potrafią zebrać po 100-150 dolarów od każdego, żeby wybudować fabrykę i stworzyć nowe miejsca pracy.

Trudno jednak w takiej kulturze wyróżniać się czymś, a tym samym awansować?

Niekoniecznie. W Azji też każdy marzy o awansie. Tyle, że na Starym Kontynencie połowa awansów wynika z układów politycznych albo koleżeńskich, podczas gdy w Azji awansuje się za osiągnięcia. Oczywiście i w Azji układy są czymś normalnym. Tyle, że u nas nazywa się to korupcją, tam – klientyzmem.

Na czym polega zjawisko klientyzmu?

To zwyczaj, który rozwinął się już wśród ludów koczowniczych i w niektórych krajach funkcjonuje do dziś. Polega on na tym, że ktoś silny – głowa klanu lub poważana przez lokalną społeczność osoba – pobiera od innych opłaty, ale w zamian opiekuje się nimi, na przykład dając im pracę. W Polsce nazwalibyśmy to strukturą mafijną, w krajach azjatyckich klientyzm jest naturalnym zjawiskiem.

Czytaj dalej: https://palacwielkawies.pl/z-biznesem-jak-z-pogoda-jaroslaw-kret-cz-2/

Komentarze
  • Z biznesem jak z pogodą – Jarosław Kret cz.2

    Tak w krajach azjatyckich, jak i w arabskich inne jest te podejście ludzi do finansów. Cho…
Załaduj więcej podobnych artykułów
Załaduj więcej Redaktor
Załaduj więcej Biznes

Dodaj komentarz

Sprawdź też

Jak wybrać odpowiedni zestaw do naprawy szyb samochodowych

Wybór odpowiedniego zestawu naprawczego do przedniej szyby nie jest tak prosty, jak się wy…